W szponach raka

W szponach raka

przez anonim anonim

  • 10 973

    Zebrano
  • 15 000

    Potrzeba
  • Sfinansowano :
    73%
  • 1

    Darczyńców
  • Data docelowa

    Metoda zakończenia kampanii
Zbiórka zakończona.

AKTUALIZACJA 28.07.2017 r.: Dzisiaj pierwszy raz odkąd zaczęliśmy leczenie Mikuś powiedział: „Mamo jestem mocno chory”. Ciężko było nie zapłakać powiedziałam, że damy radę niunio moja kochana i będziesz już niedługo zdrowy, obiecuję po czym mocno mnie przytulił, a łzy leciały jak grochy.
Mikołaj gorączkuje i mamy jakąś bakterie w moczu, jego buźka w środku wygląda gorzej i przez to nie chce jeść. Mamy wpisane doraźnie leki przeciwwymiotne i bólowe żeby nie odczuwał tego tak mocno. Jutro też będą wyniki posiewu po gorączce i z napletka. Oby nic nie wyszło.
Dziękujemy wszystkim i każdemu z osobna za wsparcie i że tyle was z nami jest. Jesteście kochani…

AKTUALIZACJA 26.07.2017 r.: Witam, dzisiaj Mikuś o 4 rano obudził się z płaczem na wymioty. Wymiotował z krwią, byłam przerażona, ale jak przyszła Pani doktor powiedziała że może tak być po tej chemii i przeszczepie. Wszystkie śluzówki są bardzo delikatne i mogą się uszkodzić. No i miał USG na którym nic nie wyszło. Mamy teraz najgorszy czas po chemii dużo bólu i łez. Oby ten czas jak najszybciej się skończył.
IV stopień neuroblastomy. Nowotwór złośliwy. Przerzuty. Grupa wysokiego ryzyka. Każda kolejna informacja była dla nas niewyobrażalnym ciosem prosto w serce. Nikt niczego nie podejrzewał. Nikt nie był na to gotowy. Przed naszym jedynym Synkiem ciężkie i kosztowne leczenie. Dajcie Nam nadzieję na wyrwanie Mikołajka ze szponów raka…
Błagamy, pomóżcie naszemu jedynemu dziecku przeżyć…
Mikołaj Dudek, to nasz 3 letni i jedyny synek. Do pewnego czasu był bardzo zdrowym, szczęśliwym i beztroskim dzieckiem…
W styczniu 2017 roku trafiliśmy do szpitala w Toruniu na zapalenie płuc. Na drugi dzień w szpitalu podczas kontrolnego badania Pani doktor czując twardy brzuszek Mikołajka zleciła przeprowadzenie badania USG. Po pół godzinnym badaniu okazało się że Mikołaj ma wielkiego guza NOWOTWÓR.
Tego dnia nasz świat wywrócił się do góry nogami, a strach o życie własnego dziecka jest nie do opisania.
Jeszcze tego samego dnia przekierowali nas na oddział onkologiczny w Bydgoszczy. Po wielu badaniach takich jak biopsja, trepanobiopsja, scyntografia, rezonans w końcu postawiono diagnozę Neuroblastoma IV stopnia nowotwór złośliwy umiejscowiony na nadnerczu wraz z przerzutami w węzłach chłonnych i śliniankach.
Z powodu złośliwości nowotworu trafiliśmy do grupy wysokiego ryzyka. Mikołaj jest w trakcie chemioterapii, po której czeka go ciężka operacja usunięcie guza wraz z nerką.

Jedyne co zwiększy szanse Mikołaja na przeżycie to immunoterapia. Po wielu rozmowach z rodzicami, którzy mieli podobne doświadczenia byliśmy zdecydowani wyjechać na nią za granicę ale po rozmowie z Profesorem Mikołaja dostaliśmy zapewnienie, iż te leki są w tym momencie zarezerwowane dla Mikołajka w Krakowie. Nasza odmowa oznaczałaby startę rezerwacji leku w Polsce i wiązałaby się z niepewnością czy zdążymy zebrać ogromną kwotę tj. 1 mln zł (koszt imunoterapii we Włoszech) na czas, którego w tym momencie nie możemy w żadnym przypadku tracić… Nie możemy ryzykować, kiedy chodzi o życie naszego dziecka. Z dnia na dzień zmniejszają się szanse na przeżycie syna. Tylko jak najszybsze podanie przeciwciał zwiększy te szanse.
Na terapię tą składają się cztery etapy. Pierwszy polega na podaniu dziecku przeciwciał, które wyniszczają wszystkie komórki te zdrowe, jak i te nowotworowe. Niestety już na samym początku ból jest tak ogromny, że już na tym etapie występuje konieczność podawania morfiny. Po podaniu przeciwciał lekarze zrobią przeszczep komórek macierzystych, żeby organizm mógł je odbudować. Kolejny etap to radioterapia czyli naświetlanie lampami miejsc, w których były zmiany nowotworowe. Trzeci etap polega na podawaniu dziecku kwasów, przez które będzie mu schodzić skóra z całego ciała. Ostatni etap to podanie leku o nazwie interlukina są to zastrzyki w rączkę.
Ja jako Matka muszę być przy dziecku non stop dlatego zrezygnowałam z pracy. Tata Mikołaja pracuje na umowę zlecenie wyjeżdżając na delegacje i wraca na weekendy. Mikołajowi nie będzie potrzebny milion zł ale wciąż potrzebujemy waszego wsparcia finansowo ponieważ przed nami jeszcze długa i kosztowna droga do finału. Całym sercem wierzymy że to będzie szczęśliwy finał zmagania się Mikołaja z tą okropną chorobą. Dziękujemy że jesteście z nami
Prosimy, pomóżcie nam wyrwać Mikołajka ze szponów raka.
Rodzice Mikołajka

Opinie

Brak komentarzy.

Napisz pierwszą opinię o „W szponach raka”

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *