Skip to main content
Podopieczny:

Klaudia Jadzińska

Schorzenie:

nowotwór złośliwy tkanki ręcznej – fibromatoza ramienia prawego, zespół bólowy

Województwo:

Czarne, pomorskie

Nazywam się Klaudia Jadzińska i od 8 lat choruję na nowotwór złośliwy tkanek miękkich włącznie z prawym barkiem – fibromatoza. Usłyszałam diagnozę mając 13 lat. Przez cały ten czas leczyłam się w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. W maju 2015 roku wykonano biopsję zamkniętą, wtedy lekarz jeszcze z mojego regionu stwierdził, że nie mamy do czynienia z nowotworem ale obwód mojej ręki jak i ból coraz bardziej się zwiększały. Do Warszawy trafiłam w lipcu tego samego roku, spędziłam na onkologii 2 tygodnie, wykonaliśmy szereg badań, otrzymałam antybiotyk po wykrytym stanie zapalnym. Obserwowałam mój organizm, ból jednak nie ustawał. W październiku lekarze zdecydowali się mnie operować, chcieli wyciąć wszystko jeśli będzie to możliwe, jednak sprawa okazała się być bardziej skomplikowana, chirurdzy usunęli tyle ile byli w stanie. Aby guz się nie rozrastał otrzymałam chemie w tabletkach. Po rezonansie wykonanym w listopadzie, Pani profesor powiedziała nam z czym mamy do czynienia i z czym przyjdzie nam walczyć. Zostałam skierowana na chemię do dziennego oddziału, tam pielęgniarki co tydzień podawały mi winkrystyne. Za trzecim tygodniem zostawałam w szpitalu na całą dobę, podawaną miałam chemię i płukanie. Znosiłam ją bardzo źle. W lutym 2016 roku, został założony mi port naczyniowy. Z racji tego, że bardzo źle znosiłam chemioterapie, Pani profesor zapisała mnie do testu Szwajcarskiego leku. Przyniósł dobre rezultaty i chemie znosiłam o wiele łagodniej. W czerwcu zauważono u mnie torbiel po lewej stronie szyi, rosła więc w lipcu została wycięta – torbiel bronchogenna. Chemia nie przynosiła rezultatów, postanowiliśmy więc ją zakończyć. W listopadzie szpital w Otwocku zdecydował się mnie operować, wycięto całość guza. Wszystko wydawało się być dobrze jednak wciąż czułam ból. W styczniu 2017 roku rezonans wykazał remisję guza, był trzy razy większy niż został wycięty. Lekarze wprowadzili lek biologiczny Glivec. Lek przyjmowałam aż do listopada, w połowie kuracji lekarze zauważyli poprawę, później jednak już jej nie było. Guz wciąż się zwiększał, przerwaliśmy terapię i zaczęliśmy poszukiwania szpitala, który będzie mnie operował. Moje wyniki były wysyłane do szpitali w całej Polsce jak i za granicą, przypadek był na tyle trudny, że nikt nie chciał się tego podjąć. W czerwcu 2018 roku, profesor Godziński z Wrocławia postanowił spróbować uratować mnie i moją rękę. Ryzyko było spore ale udało się wyciąć całość guza. Profesor prosił o podanie mi chemii w tabletkach ale lekarze postanowili czekać. Niestety nastąpiła szybka remisja, zostałam skierowana więc na radioterapię, po 6 tygodniach w Warszawie czekała mnie obserwacja i niepewność. Rezonanse niewiele wykazywały, obraz po radioterapii był niepewny. W styczniu 2019 roku okazało się, że guz rośnie. Lekarze wprowadzili lek cytostatyczny, który brałam aż do lipca, na jego rezultaty trzeba było długo czekać, jednak u mnie ich nie było. W międzyczasie zapisana zostałam do poradni bólu, zaczynając od leków i plastrów przeciwbólowych, które nie dawały żadnego efektu. W marcu została wykonana pierwsza blokada splotu ramiennego, działała jednak tylko 3 tygodnie, każda kolejna dawała mi coraz mniejszą ulgę. W lipcu lekarze zmienili lek cytostatyczny na chemie Temozolamid, on jednak też nie powodował poprawy. Guz rósł i przeniósł się do szpiku kości stawu łokciowego. Lekarze zlecili mi badanie PET, nie wykazał on dalszych przerzutów. Mimo ciągłych kontroli lekarze nie wiedzieli co mogą zrobić dalej, wypisali mnie więc z Centrum Zdrowia Dziecka i odesłali po pomoc do szpitali dla osób pełnoletnich. Przez cały okres leczenie w Centrum Zdrowia Dziecka byłam pod opieką fundacji Nasze Dzieci. Jednak kiedy zakończyliśmy leczenie w szpitalu dziecięcym, fundacja zasugerowała nam że powinniśmy również zmienić fundacje na inną. Związku z tym, że mój stan zdrowia wymaga dalszego leczenia, zwracam się do Państwa z prośbą byście objęli mnie swoją opieką. W załączniku wysyłam kilka najbardziej aktualnych badań i zaświadczeń o dalszej kontynuacji mojego leczenia. Obecnie jestem pod opieką Poradni Bólu przy Szpitalu Orłowskiego w Warszawie oraz Centrum Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.

Wesprzyj leczenie i rehabilitację Podopiecznego

darowizna online
darowizna tradycyjna

Fundacja Po Prostu Pomagam

rachunek bankowy:

42 1750 0012 0000 0000 3696 9539

tytuł: darowizna Klaudia Jadzińska
Przekaż podatku

Rozlicz PIT online korzystając z bezpłatnego programu e-pity: